3 ciemne strony Instagrama

Mediami społecznościowymi zajmowałam się zawodowo od kilku lat. W mojej pracy znaczenie miał przede wszystkim satysfakcjonujący wynik kampanii reklamowej i dotarcie do jak najlepiej sprofilowanej grupy odbiorców. Dopiero gdy stałam się InstaMatką, miałam szansę lepiej przyjrzeć się nieetycznym rozgrywkom użytkowników Instagrama. Swoimi spostrzeżeniami postanowiłam się z Wami podzielić.

1.„Super”- czyli uniwersalny spam

Osoby aktywnie korzystające z Instagrama dobrze znają ten komentarz. „Super!” tekst neutralny, ale jakby słabo pasuje do treści Waszego posta?  Wklejany jest hurtem, jeden za drugim, często pod randomowymi zdjęciami.

Czasem jest to robota bota, a nierzadko osoby prowadzącej profil, która musi bardzo dobrze kalkulować częstotliwość dodawania tych „kreatywnych” komentarzy, żeby nie dostać bana na 24h od Instagrama.

Poniżej screenshot, który zrobiłam na jednym z profili – idealnie pokazuje tego typu działania i ich skalę.

2.Rodzina z Turcji

Wiadomo, że jeżeli korzystamy z hashtagów anglojęzycznych, to chcąc nie chcąc jest szansa na pozyskanie fanów z różnych krańców świata (mi również się to zdarza). Jednak jest to jednorazowo do kilku osób, nie kilkaset czy kilka tysięcy!

Nie wiem, czy bardziej szkoda mi producentów nabijanych w butelkę, którzy nawiązują współpracę z takimi „influencerami”, mając nadzieję, że dotrą do nowej grupy klientów. Czy tych ludzi, którzy mają tych pierwszych za idiotów, myśląc, że tamci dadzą się nabrać na wysokie liczby bez pytania o statystyki…

Ten cały proceder można sprawdzić dwoma prostymi sposobami:

  • opcja dla tych, którzy nie mają co zrobić z czasem: przegląd fanów, który jak na dłoni ukaże mnogość obcobrzmiących nazwisk rodziny z Turcji,
  • opcja dla ludzi ceniących swój czas: wystarczy wejść pod zdjęcie (najlepiej dodane dzień-dwa wcześniej) i sprawdzić liczbę serduszek. Przykład: w przypadku profilu, który ma 10 tys. obserwatorów, liczba ta powinna zaczynać się od ok. 800 osób. Niestety nierzadko zdarza mi się trafiać na profile, które z taką ilością fanów mają zaledwie 120 serduszek i 3 komentarze pod zdjęciem…

3.Boty

W sumie temat rzeka… Najpopularniejsza funkcja botów to follow/unfollow. Wiadomo, że jak raz kogoś zaobserwowaliśmy, nie mamy dożywotniego obowiązku tego robić. Mowa tu o masowych „farmach” – dzisiaj obserwacja, a za dwa dni w okolicach północy koniec obserwowania.

Standard, który stosuje bardzo wielu celebrytów i duże marki. Follow/unfollow to nie jedyna funkcja bota. Po wprowadzeniu hashtagu, który dotyczy konkretnej branży czy zagadnienia, bot będzie serduszkował i komentował (wcześniej ustawionym „kreatywnym” tekstem) zdjęcia, pod którymi dany tag został użyty. Proste, prawda?

Ciemne strony Instagrama – i po co to wszystko?

Marki chcą wydawać się większe, bardziej aktywne w mediach społecznościowych, a w oczach klientów bardziej pożądane – „bo skoro tyle osób ich obserwuje, to muszą mieć super produkty”. Często do tych zabiegów popycha ich lenistwo i brak pomysłu na organiczne, bardziej etyczne przyciągnięcie fanów na profil.

A po co robią to prywatne profile? Przez specjalistów od influencer marketingu nazywani są „Influencerami w 24h” – kupują fanów, instalują bota, spamują i w dobę od rozpoczęcia procederu stają się „wiarygodnymi” partnerami dla marek, które nie analizują profilu. Dla tej grupy mam złą wiadomość – coraz więcej osób jest świadomych tych procederów i dokładnie sprawdza, z kim podejmie współpracę, często za niemałe pieniądze. A poniżej dowód – komentarz pewnego Pana do „influencerki”, która chwali się 15 tys. fanów na Instagramie i chce barteru 😀

Dla InstaMam, które prowadzą swój profil w sposób etyczny i samodzielny, to jest orka na ugorze pośród tych wszystkich „kreatywnych” rozwiązań, ale za to satysfakcja jest większa – wiem coś o tym 🙂

Może Ci się spodobać...