Świadome kupowanie – czym jest i dlaczego pozwala nie zbankrutować (sprawdzone metody!)

Narodziny dziecka (a czasem dwójki, a nawet trójki na raz!) zmuszają rodziców do pochylania się nad domowym budżetem.  W naszym przypadku dzielony wcześniej na dwa nagle trzeba było podzielić na cztery. Sam rachunek dzielenia był banalnie prosty do wykonania, ale jak podzielić go na tyle logistycznie, żeby w sposób jak najmniej bolesny odczuć tak znaczące zmiany?

Już od ponad trzech miesięcy aktywnie praktykuję  „świadome kupowanie”. Dlaczego nie nazywam tego po prostu „oszczędzaniem”? Ponieważ robię to wszystko nie dla samego oszczędzania, a dla lepszego, bardziej analitycznego podejścia do domowych wydatków. Tak, aby móc w jednej kwestii mądrze zadecydować, a w innej mieć możliwość bycia po prostu spontanicznym.

Poniżej znajdziecie 5 sposobów świadomego kupowania, czyli jak kupować i nie zbankrutować przy nowo narodzonym maluszku. Zapraszam do lektury!

1. Porównywarki cenowe

Podstawa każdych, nawet najmniejszych zakupów dla moich dziewczynek! Każdy je zna, ale nie każdy korzysta. Już nie jeden raz przekonałam się, że czerwony, wielki, bijący po oczach napis promocja, nie zawsze tę promocję oznacza. Zauważyłam również, że ceny produktów dla dzieci potrafią różnić się między sklepami czasem o kilkaset złotych. Nie jest tak prosto, jak w przypadku mleka czy chleba, gdy ceny są do siebie mocno zbliżone.

Odnoszę bardzo dziwne wrażenie (i chyba nie mylę się za bardzo), że sklepy oraz same marki produkujące ubrania, zabawki i inne rzeczy pierwszej, a także te zupełnie nie pierwszej potrzeby rzeczy, żerują na kobiecych hormonach, na impulsywnym kupowaniu. Uruchamia się ono z początkiem drugiego trymestru i często nie mija jeszcze długo po narodzinach maluszka. Jestem wręcz pewna, że gdyby nie porównywarki cenowe wydawałabym nawet 20-30% więcej.

2. Analizowanie

W sumie punkt płynnie przechodzi i łączy się z poprzednim, bo nie cena samego produktu ma kluczowe znaczenie. W analizie liczy się właśnie wszystko poza nią: koszt dostawy oraz jej czas, czy dodatkowe produkty dodawane do zakupu. Czasem wystarczy, że jest to mała wersja produktu, który akurat chciałbym przetestować. Nie mam pojęcia, jak się sprawdzi, a wiem, że nie ma najmniejszego  sensu inwestować w ciemno w wersję pełnowymiarową.

Sklepy (szczególnie internetowe) prześcigają się między sobą, kto da więcej, lepiej, szybciej i gdy dobrze rozejrzycie się, przeanalizujecie, to możecie sporo zyskać na tej ich malutkiej próbie podboju świata shoppingu. 😀

3. I znów analizowanie

Pewnie zastanawiacie się, po co kolejny raz szukać sklepu z tanimi pieluchami skoro już raz go znaleźliście? Odpowiedź jest prosta: po upływie czasu od ostatniego zamówienia, Wasz ulubiony sklep mógł podnieść drastycznie ceny i nie jest on już najkorzystniejszym wyborem.

Ja nie rezygnuję z produktów, które sprawdzają się u dziewczyn, na rzecz tańszych producentów. Nie eksperymentuję w ten sposób, choćby dlatego, że są one dziećmi alergika i taka próba mogłoby się  skończyć np. pieluszkowym zapaleniem skóry. Wiec, jeżeli sprawdza się to, z czego aktualnie korzystam, to po co z tego zrezygnować. Wystarczy zainwestować trochę czasu podczas każdych zakupów, wyszukując raz za razem najkorzystniejszej oferty.

4. Czasem więcej

W przypadku codziennych zakupów spożywczych nie jestem zwolennikiem kupowania „na zapas” – bo możliwe, że nie będę miała w najbliższym czasie ochoty na daną rzecz, przepadnie w otchłani lodówki, przeterminuje się i trzeba będzie ją wyrzucić, a takich sytuacji staram się bardzo unikać. Jedna w przypadku pieluch i mleka dla dziewczyn, kupuję większą ich liczbę. Obliczam, mniej więcej na jak długo wystarczy mi zapas, czy przypadkiem zaraz nie trzeba będzie przejść na inny rozmiar pieluch, czy mleko 2. i tym sposobem unikam „domawiania” produktów, a co za tym idzie, minimalizuję koszty dostawy, czasem nawet do zera.

Jeśli chodzi o klasyczne wielopaki np. bodziaki czy pajacyki traktuję je z pewną dozą podejrzliwości. W ich przypadku więcej nie zawsze oznacza taniej. Prostą metodą zweryfikowania czy sprzedawcy nie chcą wyciągnąć nam z kieszeni dodatkowych pieniędzy, jest sprawdzenie, czy cena jednej sztuki produkty z tej samej kategorii, jest równa, a najlepiej mniejsza niż cena jednej sztuki z wielopaku. Wtedy będziecie mieć jak na dłoni czy bodziaki, taniej wyniosą Was w wielopaku, czy zdecydowanie lepiej kupić je jako niezależne sztuki.

5. Odrobina lojalności

Podchodzę sceptycznie do wszelakich kart lojalnościowych, newsletterów i klubów klienta. Jednak kilka razy zostałam pozytywnie zaskoczona. Uważam, że czasem warto pochylić się nad regulaminem swojego ulubionego sklepu, żeby poznać „skutki sprzedaży” swoich danych kolejnej firmie.

Jeśli macie swoich ulubionych YouTuberów obserwujcie, czy nie podejmują oni współprac z Waszymi ulubionymi markami. Bardzo często jest tak, że dany twórca  w ramach takiej współpracy dostaje swój indywidualny kod rabatowy, którym dzieli się ze swoimi widzami (np. w opisie pod filmem). Samej zdążyło mi się korzystać z takiej opcji. 🙂

Świadome kupowanie – podsumowanie

Analiza, analiza  jeszcze raz ograniczone zaufanie! Brak wiary w „mega” promocję i  doszukiwanie się kolejnego podstępu, żeby wyciągnąć od Was jak najwięcej pieniędzy, pozwoli Wam nie oszaleć, gdy zobaczycie saldo na swoim koncie. Noworodek to spory wydatek dla każdego rodzica, dlatego warto postawić na „świadome kupowane”. Poświęcicie trochę więcej czasu, dokonując kolejnego zakupowego wyboru. Będziecie mieli satysfakcję, że nie daliście się wkręcić w kolejną spiralę „super ofert” i „ekstra promocji”, a przy okazji w portfelu zostanie Wam kilka dodatkowych groszy.

Cieszę się, że mogłam się z Wami podzielić swoimi sposobami na zakupy, a Wy zdradzicie mi swoje patenty?

Może Ci się spodobać...